piątek, 8 października 2010

Morus

Postanowiłam pisać bloga. Dziś opiszę wam naszego pieska, Morusa. Powinnam pamiętać, kiedy się urodził, ale zapomniałam zapisać, i nie pamiętam. Wiem, ze ma ok. 2 lata. A teraz jego historia, jak się u nas pojawił.
Zginął na pies. Na szczęście zdarza się to u nas rzadziej, niż z kotami, więc głęboko to odczuliśmy. Ten pies się nazywał Puszuś. Zaczęliśmy się rozglądać za nowym psem. Tata załatwił, i jakiś pan przywiózł nam ślicznego, czarnego pieska, i mówił, że wabi się Miś. No to my Miś, Miś, a jak ten pał odjechał, okazało się, że to suczka, na dodatek już w porządnej ciąży. No to teraz Misia, Misia. I urodziła z 5 piesków. Dziadek sprzedał gdzieś 3, dwa chowaliśmy. Misie też sprzedaliśmy. Jeden piesek był rudy, nazwaliśmy go Filuś, a drugi taki, jakby wyszedł z błota, taki umorusany, więc wołaliśmy go Morus. I Filusia sprzedaliśmy. I został Mors. Ma fajną budę, a na niej MORUS pisze. Kiedyś pisało na biało, ale kiedyś z siostrą wzięłyśmy, i pomalowałyśmy mu dach i litery na zielono. Dach trochę zmyło, ale litery jeszcze widać.
 Teraz parę zdjęć.
Nasz Morusek to mieszaniec labladora z czymśtam.

Tutaj świetnie widać, że nie ma ogona.

To zdjęcie zrobiłam, jak naszła mnie wena fotograficzna.

2 komentarze:

  1. Morus wygląda na mądrego psa ;)!. Jest śliczny :). Zabierasz go na spacery?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądry jest, bo umie zrobić siad, podać łapę, i złapać rzuconą mu psią chrupkę do pyska. Ładnie zaczynam, od pochwałek... Nie biorę go na spacery, bo jest silny, i mógłby mi uciec, a na dodatek wokół domu jest ogrodzenie, i sobie biega ile chce, bo miejsca mamy dość dużo. Czasami jak ucieknie, bo się np. obrazi, albo ma taki grymas (nieczęsto to się zdarza- raz na 4 miesiące... ) to gania koło sąsiadów i koło lasu do swojej ukochanej suczki. Zaraz go wołamy, i zawsze wraca, ale dopiero, jak uzna, że wszystko już zwiedził. Serio jest ładny? Dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń

Napisz- lubię czytać :*:*:*