Gdy wracałam do domu, Morus powitał mnie bardzo ciepło. Już przy furtce skakał wokół mnie, i nie chciał mi dać spokoju.
Potem się chwilę zastanowił, i uciekł....
...żeby wrócić w wielkim stylu...
...no...wrócił w wielkim stylu....
...przynajmniej według mnie.
Skakał, i skakał wkoło mnie...
...i gonił tam, i z powrotem....
...i udawał, że go nie ma.... Chyba bardzo mnie lubi....
I pokazywał budę.... Zupełnie, jakbym widziała ją po raz pierwszy...
...widać jest z niej bardzo dumny...
Tak, widać, że jest...
I zabrał kawałek chleba, i poszedł.
Przed wejściem do domu, zobaczyłam jeszcze, że Sprytna chce wejść. Noi ją wpuściłam.
Zaraz przy wejściu jest szafka na buty, na której był Kotek. On też się przywitał.
No cóż.... Miły sposób na rozpoczęcie przerwy świątecznej :) Papapa!
Fajne te powitania :)! Mi brakuje przywitań ze strony Szimi :(... Ale koty też się fajnie witają :D.
OdpowiedzUsuńWiem, co czujesz. Mnie brakuje powitań Perełci.... :( Ale pocieszam się Moruskiem.... Nie jesteś sama :)
OdpowiedzUsuń