Dziś nie będzie filmiku, ale będzie coś ciekawszego. Opiszę wam wszystkie koty, których mam zdjęcia, i te, które pamiętam...
|
To moja perełka. Jej mamą jest Ciapusia. 4 października skończy 5 miesięcy. |
|
To Ciapusia. Jest mamą Perełki. Urodziła się nie wiem kiedy, ale ma ok. 3 lata. |
|
To Kotek. Należy do mojej siostry, Agaty. Jest bratem Perełki. Ma ok rok. |
|
To Puniuś. Należał do wszystkich. Bardzo się do wszystkich łasił. Gdyby żył do teraz, miałby ok. rok. Był synem Ciapusi, a bratem Kotka. Zginął jakieś 2 miesiące temu. |
|
|
To oczywiście RUDA PUMA!!! Ma ok 3, albo 4 lata. Należy do mamy. Jest o rok młodszym bratem już nieżyjącego kota, Srociusia. |
|
Koło Rudej Pumy, jest Czekoladka. Ma ok. rok. Należy do babci. Jest już nie pamiętam czyją siostrą, ale chyba Kotka, tylko nie bliźniaczka, tylko urodziła się jakieś 4-5 miesiące później. |
|
To jest Sprytna. Uwielbia jeść pod krzesłem. Po prostu kradnie kawałki, i pod krzesło!!! Jest najstarszą kociną, jaką mamy. Ma ok 6-7 lat. Jest siostrą nieżyjącej już Perełki(nie mojej, tylko starszej, mamy Ciapusi!!!), a córką nieżyjącej już Pisanusi. |
|
To jest mój nieżyjący już Węgielek. Był bratem Ciapusi, a synem Sprytnej... Miał prawie rok, jak zginął. Urodził się w 2009 r. |
|
Nasze koty bardzo się lubią!!!! |
Miałam jeszcze Srociusia, nie znalazłam jego zdjęcia, ale jak znajdę, to wkleję. Jego mamą była Perełka ( nie moja, ale ta starsza). Urodził się w 2007 roku. Jak zginął, miał ok. 2 lata.
Była jeszcze Milusia, była bardzo chodra, i zginęła, jak miała ok 4 miesiące. Była córką Pisanusi.
Miałam jeszcze kota o imieniu Duży Mądry. Nie Pamiętam czyim był synem, ale miał identyczną jak on siostrę, Boruwusię.
Pierwszą kociną, jaką mieliśmy, to była Milusia. Byłam malutka, jak się zjawiła, i jej nie pamiętam...
Jakby coś było niejasne, pisać w komentach, wyjaśnię...
Coś bardzo giną te koty. Mam nadzieję, że nie są wypuszczane, a jeśli to bezpiecznie... I że kotki, zwłaszcza Ciapusię wysterylizujecie. Kocury też trzeba wykastrować. Koniecznie!!!
OdpowiedzUsuńMy mieszkamy na wsi, koło nas jest las, koty są wypuszczane, kiedy są, i idą do lasu, i tam czasem giną. A jak nie w lesie, to na drodze. I na dodatek, żaden kot nigdy nie widział weterynarza. Bo po co, jak za raz zginą?- tak mówi mój dziadek. A Ciapusia- ciężka sprawa. Dziadek mówi, że idzie na stracenie- i tak nie powinna być nasza. Znalazła się u nas przez przypadek. Ale opiszę tę chistorię innym razem. Jak widziasz, koty nie mają u nas lekko. Tylko te uwielbiane- Kotek, Czekoladka, Perełka- są leczone, czesane, i się o nie dba.... Dzięki za komentarz, i sama też coś pisz!!!
OdpowiedzUsuńO wszystkie koty trzeba dbać. Porozmawiaj z dziadkiem. Nie wolno nikogo "na stracenie" dawać. Wieś nie zwalnia z myślenia i czucia. Sama też już masz swój rozum (chociaż to
OdpowiedzUsuń"ośli" wiek - mam syna niewiele starszego od Ciebie :), więc wiem, co mówię). Są fundacje. Możesz szukać też pomocy na forum miau (link jest na moim blogu). Lepiej kotkę, czy kocury oddać komuś, kto się nimi zaopiekuje i zapewni długie życie, niż pozwolić im zginąć... Przeczytaj Małego Księcia, jeśli dotąd tego nie zrobiłaś. No i cieszę się, że przynajmniej Ty masz inny stosunek do zwierząt.
Ja nie chcę nikogo na stracenie, i chętnie bym dała kasę na te sprawy, ale po prostu nie chcą. A co do Ciapusi, to dziadek mówił to ze dwa miesiące temu. Jakby mówił prawdę, to by już dawno to zrobił. Mam swój rozum, jak to powiedziałaś ( dopiero teraz wiem, ile masz lat: pozwolisz, że będę Ci mówiła na ty? :)) i nie chcę, ale nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. A z resztą, to rozbudowujemy dom, (przedtem koty spały w tym starym, który jest właśnie rozbudowywany) i nie będą miały gdzie spać. Jestem właśnie na etapie przekonywania dziadka, żeby pozwolił przynajmniej Perełce i jakiejś kotce do toważystwa spać w piwnicy, bo o domu mowy nie ma. Ale nie pomyśl sobie Bóg wie czego- on ma już swój wiek(dziadek) i miał już mnóstwo kotów, i ma już dość tego martwienia się, robienia jedzenia, i tak dalej... I jeszcze jedno co masz na myśli mówiąc ,,ośli wiek?" Pozdrowienia!!!
OdpowiedzUsuń:))... "ośli" czyli taki ... no... ośli właśnie. nie mam nic złego na myśli :). to taki wiek, że się już baaardzo dużo wie i rozumie, ale jeszcze nie tyle ile się będzie rozumiało i wiedziało za kilka lat, a wydaje się, że już. no i hormony zaczynają grać. ale każdy wiek jest fajny i przepraszam, jeśli poczułaś się urażona. rozumiem Twojego dziadka. myślę, że jesteś świetną kocią mamą :)...
OdpowiedzUsuńNie pomyślalam źle, tylko pierwszy raz się spotkałam z takim określeniem. Dzięki... I dzięki, ze wpadasz tutaj...
OdpowiedzUsuńEwcia zaglądam do Was codziennie.:-)))
OdpowiedzUsuńIdę poszukać Twojej czekoladki.
Serio? To super! Cieszę się :):):)
OdpowiedzUsuń