poniedziałek, 18 lipca 2011

Fałszywy alarm & skala mruczenia ;)

 Pisanusi już nic nie jest. Okazało się, że to był fałszywy alarm. Na szczęście. Już jej nic nie boli, i normalnie je, śpi i się bawi. Chyba jednak z czegoś nieszczęśliwie spadła, i po prostu łapka ją bolała tak jak po uderzeniu... Może nawet był guzek... Nie wiem, bo nie pozwalała się dotykać w tą łapkę. 
 Wczoraj ją sobie położyłam na kolanach, i głaskałam. I cały czas mi mruczała. Cichutko, bo cichutko, ale liczą się dobre chęci. W końcu jej mamusią jest Sprytna, która jak mruczy, to w ogóle nie słychać, tylko czuć, jak drży jej ciałko. Dobrze, że Pisanusia jest głośniejsza. A kiedyś to tak mi się łasiła! I łasi ci się, i łasi, i jak tu takiej nie pogłaskać?
 A za to Plamcia to prawdziwa Mruczydla... Tak mruczy, że w całym pokoju słychać, a czasem i w sąsiednim (jak są drzwi otwarte). I strasznie się łasi. Ale nic dziwnego, w końcu jest od Czekoladki, a ta nie tyle głośno mruczy, ale strasznie się łasi. Nawet, jak jej nie głaskasz, to i tak się łasi. Wystarczy, że coś do niej powiesz. 
 A więc podsumowując, nasze koty mają bardzo odmienne charaktery. To pozdrowionka dla Was, i dla wszystkich Waszych czworonożnych przyjaciół. Dla trzynożnych też ;)
 PS. Na laptopie <b> mi się zacina. Więc mogą być jego braki. Z góry sorki :)

4 komentarze:

  1. Ode mnie też :). Dobrze, że mają odmienne charaktery - przynajmniej jest różnorodnie :D...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, do każdego trzeba inaczej gadać...
    I pozdrów swoje kociątka:)

    OdpowiedzUsuń

Napisz- lubię czytać :*:*:*